„Nie był Europy. Mieliśmy wojnę"
Odcinek 2: Erupcja zła (II wojna światowa)
(...) Takich miejsc jest w Europie wiele. Pięknych i malowniczych z wyglądu, jednocześnie pamiętających okrucieństwa, które działy się tutaj w czasach II wojny światowej. Te potworne zbrodnie wynikały z wiary w pewne ideologie, np. niemiecki nazizm albo sowiecki totalitaryzm. Ich wyznawcy wierzyli, że trzeba wyeliminować innych, czasami całe narody lub grupy etniczne, by samemu zapanować nad światem. (...)
Projekt: „Nie był Europy. Mieliśmy wojnę"
Odcinek 2: Erupcja zła
Scenariusz: dr Robert Żurek
Narratorka: Liubov Shynder
Produkcja: Aleksandra Furtak, Katarzyna Maziej-Choińska
Współpraca: Dominik Całka, dr Tomasz Skonieczny
Muzyka: „Empty Moments", Grzegorz Jurczyk
Tłumaczenie: Agnieszka Żegańska
Konsultacja językowa: Maciej Pliszka
Projekt został zrealizowany przez Fundację „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego przy wsparciu Przedstawicielstwa Regionalnego Komisji Europejskiej z siedzibą we Wrocławiu.
Rozmowa z ekspertem: prof. Włodzimierz Borodziej
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy dr. Roberta Żurka z prof. Włodzimierzem Borodziejem na temat II wojny światowej i różnorodnej pamięci o niej w Polsce i Europie.
prof. Włodzimierz Borodziej – polski historyk, specjalizujący się w historii najnowszej; profesor w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, redaktor naczelny Polskich Dokumentów Dyplomatycznych, wydawanych przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych. Przewodniczący Rad Naukowych Imre Kertész Kolleg w Jenie (od 2016 r.) i Domu Historii Europejskiej w Brukseli (2009-2019).
dr Robert Żurek – absolwent historii i teologii katolickiej na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie. W 2003 r. obronił pracę doktorską poświęconą stosunkom między polskim a niemieckim Kościołem ewangelickim i katolickim w latach 1945-1956. Był m. in. pracownikiem naukowym i zastępcą dyrektora Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie (2006-2012), a później dyrektorem Oddziału Wrocławskiego Instytutu Pamięci Narodowej (2013-2016). Od 2016 r. dyrektor zarządzający Fundacji „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego. Autor licznych publikacji naukowych i popularnonaukowych, w tym monografii „Zwischen Nationalismus und Versöhnung. Die Kirchen und die deutsch-polnischen Beziehungen 1945-1956” oraz „Kościół rzymskokatolicki w Polsce wobec Ziem Zachodnich i Północnych 1945–1948".
Rozwinięcie tematyki odcinka
- Jenieckie komanda pracy, zebrał Bogdan Mucha, Świdnicki Portal Historyczny, http://historia-swidnica.pl/
Systematyczne udostępnianie nowych dokumentów w rosyjskich archiwach, pozwala na uszczegóławianie naszej wiedzy na temat m.in. II wojny światowej. Oczywiście Rosjanie udostępniają jakiś procent swoich zbiorów on-line, ale i tak dzięki nim nasza wiedza o latach wojny na Dolnym Śląsku może zostać uzupełnione o nowe, nieznane fakty.
Tak jest na przykład w wypadku komand roboczych złożonych z jeńców, jacy byli przetrzymywani na Dolnym Śląsku. Ponżej przedstawiamy dane na temat takich koman zlokalizowanych na terenie miasta i gminy Świdnica. Przedstawione dane pokazują, jak wiele szczegółowych informacji można znaleźć w rosyjskich archiwach i to on-line! Poniżej tekstu, w galerii prezentujemy zdjęcia opisane w tekście.
- Archiwalne zdjęcia Grodziszcza i młyna, polska-org.pl
- Niemieckie obozy zagłady i obozy koncentracyjne, PAP, dzieje.pl
- Praca przymusowa w okresie nazizmu, www.zwangsarbeit-archiv.de
W nazistowskich Niemczech powstał jeden z najbardziej rozbudowanych systemów pracy przymusowej w dziejach: ponad dwadzieścia milionów cywilnych cudzoziemców, więźniów obozów koncentracyjnych i jeńców wojennych musiało w czasie drugiej wojny światowej pracować na rzecz Niemiec.
W sierpniu 1944 roku, w okresie najliczniejszego zatrudnienia cudzoziemców, w Niemczech pracowało sześć milionów cywilnych robotnic i robotników. Większość z nich pochodziła z Polski i Związku Sowieckiego. Ponad jedną trzecią stanowiły kobiety, niekiedy wywożone z kraju razem z dziećmi. Dzieci przychodziły też na świat w obozach. W 1944 roku w niemieckiej gospodarce pracowały ponad dwa miliony jeńców wojennych. Od 1943 roku coraz częściej wykorzystywano więźniów obozów koncentracyjnych do pracy w przemyśle. (...)
- Agnieszka Niemojewska, Wojenny dramat cywilów, Rzeczpospolita, Rzecz o Historii
Początek II wojny światowej to dla Polaków nie tylko klęska militarna. To przede wszystkim codzienna walka o przetrwanie, walka o chleb toczona przez zwykłych obywateli w okupowanym kraju. Rankiem 1 września miały odbyć się uroczyste apele rozpoczynające nowy rok szkolny 1939/1940 dla setek tysięcy dzieci i młodzieży. Zwykły, codzienny rytm społecznego życia został jednak brutalnie przerwany – o 4.48 padły strzały z niemieckiego okrętu „Schlezwig-Holstein", wkrótce zaś rozpoczęły się pierwsze bombardowania polskich miast i wsi przez samoloty Luftwaffe. Hitlerowski blitzkrieg zbierał swoje śmiertelne żniwo. Dla milionów polskich obywateli klęska kampanii wrześniowej była katastrofą egzystencjalną.(...)
- Witold Kulesza, Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce 1939, Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918–1989
(...) Podkreślić należy, że przytłaczająca większość zbrodni wojennych popełnionych na polskiej ludności cywilnej we wrześniu 1939 r. polegała na zabijaniu – także w zbiorowych egzekucjach – osób nieuczestniczących w walce, co zbrodniczy charakter tych działań czyniło oczywistym zarówno dla rozkazodawców, jak i wykonawców. Czyny te w przedstawionych w niniejszym opracowaniu śledztwach zostały zakwalifikowane na podstawie art. 1 pkt 1 dekretu PKWN z 31 sierpniach 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną, który określił zagrożenie karą śmierci (obecnie dożywotniego pozbawienia wolności) dla każdego, „kto, idąc na rękę władzy państwa niemieckiego lub z nim sprzymierzonego, brał udział w dokonywaniu zabójstw osób spośród ludności cywilnej albo osób wojskowych lub jeńców wojennych”. Cytowany przepis nie rozróżnia „zabójstwa” i „morderstwa”, co sprawia, że podlegały i podlegają ściganiu jako nieulegające przedawnieniu wszystkie zabójstwa popełniane przez żołnierzy Wehrmachtu poza walką, których przykłady podane zostały w niniejszym opracowaniu – niezależnie od ocen prawnych sformułowanych na gruncie prawa niemieckiego, według których nieprzedawnione pozostają tylko czyny stanowiące morderstwa. (...)
- Oliver Pieper, Mit czystych rąk Wehrmachtu. "Trzeba przyznać się do winy", dw.com
DW: Przez długi czas funkcjonował w Niemczech mit czystych rąk Wehrmachtu według motta "dziadek był w porządku". Dlaczego ta narracja mogła się utrzymać tak długo?
Hannes Heer*: Miliony żołnierzy Wehrmachtu uczestniczyły w zbrodniach wojennych – w odróżnieniu od "tylko" 250 tys. esesmanów, którzy odpowiadali za Holokaust. Upamiętnianie zbrodni Holokaustu funkcjonowało w Niemczech, ale w obliczu prawdy o 10 mln żołnierzy na froncie wschodnim, którzy zabili 26 mln obywateli ZSRR, opór w społeczeństwie był o wiele większy. Każdy miał po trzech, czterech, pięciu krewnych, którzy brali w tym udział.
Druga przyczyna to zimna wojna. Amerykanie pilnie potrzebowali Republiki Federalnej jako solidnego sojusznika na granicy bloku wschodniego. Głównodowodzący amerykańskich sił okupacyjnych w Niemczech, późniejszy prezydent USA Dwight David Eisenhower publicznie oświadczył, że trzeba rozróżniać między "kliką Hitlera" a Wehrmachtem i że "niemieccy żołnierze nie utracili swojego honoru". Te słowa doprowadziły do tego, że generałowie Wehrmachtu zostali zwolnieni z więzień aliantów. I ten mit przez lata funkcjonował w Bundeswerze, która została przecież utworzona przez byłych oficerów i generałów Wehrmachtu. (...)
- Jacek Lepiarz, Bezkarni naziści w powojennej RFN. „Amnezja i brak empatii dla ofiar”, dw.com
Niemcy potrzebowali dużo czasu, aby zrozumieć, że naziści byli zbrodniarzami – mówi Reinhard Strecker – prekursor akcji demaskowania sędziów z brunatną przeszłością.
Reinhard Strecker jest 89-letnim postawnym mężczyzną o siwych włosach i łagodnym spojrzeniu. Gdy w swoim berlińskim mieszkaniu opowiada o dzieciństwie w III Rzeszy i powojennych podróżach po wyzwolonej Europie, sprawia wrażenie oazy spokoju. Jednak, gdy rozmowa schodzi na temat Konrada Adenauera, pierwszego kanclerza utworzonej w 1949 roku Republiki Federalnej Niemiec, Strecker momentalnie podnosi głos, jego twarz przybiera zacięty wyraz, a dłonie zaciskają się na poręczach fotela. Nie kryje emocji, gdy myślami wraca do wydarzeń sprzed 60 lat. Wtedy – jako nikomu nieznany student – rzucił wyzwanie zachodnioniemieckim elitom. (...)