W tych wyjątkowych czasach, dobrowolnej lub wymuszonej fizycznej izolacji, wydaje się, że znacznie łatwiej znaleźć nam czas na lekturę. Osobiste zainteresowania, przyzwyczajenia lub też po prostu bańki informacyjne, w które wrzuciły nas algorytmy mediów społecznościowych, sprawiają jednak, że często mogą nam umknąć ciekawe teksty. Chcielibyśmy zatem, raz w tygodniu, zaproponować Wam nasz subiektywny przegląd artykułów. Będą to teksty, które są interesujące, zaskakujące, budzące dyskusję, zachęcające do polemiki. Nie chodzi o to, aby się z prezentowanymi głosami zawsze zgadzać, a raczej o to, żeby mieć świadomość jak obecną rzeczywistość widzą przedstawiciele różnych światopoglądów, nurtów nauki, zawodów i grup społecznych. Po prostu warto wiedzieć więcej.

Zapraszamy do lektury i dyskusji! 
#Krzyżowa_czyta #Krzyżowa_poleca

Prof. Andrzej Leder: (…) Kiedy wybuchła pierwsza wojna światowa, ludzie byli bardzo podekscytowani, żołnierze, rekruci, ale też zwykli obywatele, odbywały się wielkie wiece z okrzykami radości. Później zamieniło się to w głęboką i straszną rozpacz, która zresztą przyniosła dramatyczne konsekwencje w XX wieku. Ten wojenny przykład odsyła nas do podstawowego tropu kulturowego, jakim są Czterej jeźdźcy Apokalipsy, gdzie nieprzypadkowo połączone zostały Zaraza, Głód, Wojna i Śmierć. Bo pojawienie się jednego jeźdźca, Zarazy, oznacza zwykle nadejście drugiego jeźdźca, Głodu, co zresztą widać po instynktownej reakcji europejskich społeczeństw, nie tylko Polaków, ludzie rzucili się do sklepów. Pojawienie się Zarazy oznacza też zagrożenie Wojną, bo na dłuższą metę w miarę rozprzęgania się struktury społecznej i pogłębiania krzywd ujawnia się przemoc. To, że te wszystkie plagi zostały w Apokalipsie św. Jana połączone, jest wyrazem głębokiej prawdy, że zachwianie w jednym obszarze funkcjonowania społeczeństwa może łatwo pociągać za sobą zachwianie w innych obszarach. (…)

(…) Lęk przed chorobą zawrócił więc nas z zapętlonej drogi i z konieczności przypomniał o istnieniu gniazd, z których pochodzimy i w których czujemy się bezpiecznie. I nawet gdyśmy byli, nie wiem jak wielkimi podróżnikami, to w sytuacji takiej, jak ta, zawsze będziemy przeć do jakiegoś domu. Tym samym objawiły się nam smutne prawdy – że w chwili zagrożenia wraca myślenie w zamykających i wykluczających kategoriach narodów i granic. W tym trudnym momencie okazało się, jak słaba w praktyce jest idea wspólnoty europejskiej. Unia właściwie oddała mecz walkowerem, przekazując decyzje w czasach kryzysu państwom narodowym. Zamknięcie granic państwowych uważam za największą porażkę tego marnego czasu – wróciły stare egoizmy i kategorie „swoi” i „obcy”, czyli to, co przez ostatnie lata zwalczaliśmy z nadzieją, że nigdy więcej nie będzie formatowało nam umysłów. Lęk przed wirusem przywołał automatycznie najprostsze atawistyczne przekonanie, że winni są jacyś obcy i to oni zawsze skądś przynoszą zagrożenie. W Europie wirus jest „skądś”, nie jest nasz, jest obcy. W Polsce podejrzani stali się wszyscy ci, którzy wracają z zagranicy.
Fala zatrzaskiwanych granic, monstrualne kolejki na przejściach granicznych dla wielu młodych ludzi były zapewne szokiem. Wirus przypomina: granice istnieją i mają się dobrze. (…)

 

Prof. Michał Bilewicz: (…)  Niedawno w czasopiśmie „Proceedings of the Royal Society B” wraz z ponad trzydziestoma naukowczyniami i naukowcami z całego świata publikowaliśmy badania, które pokazywały rozwój specyficznego światopoglądu etycznego nazywanego witalizmem moralnym w różnych krajach w obliczu zagrożenia patogenami. Witalizm moralny to postrzeganie świata w kategoriach walki dobra ze złem, przekonanie, że diabeł lub szatan obiektywnie funkcjonują w naturze i są odpowiedzialni za różne zagrożenia. Takie wierzenia są bliskie politycznemu konserwatyzmowi. To wszystko wiąże się również z emocją obrzydzenia, blisko związaną z dyskursem homofobicznym, która jest częściej odczuwana w obliczu zagrożenia bakteryjnego i wirusowego. (…)

 

(…) Pouczającym problemem, który wszędzie pojawiał się na początkowym etapie zwalczania epidemii koronawirusa, było wspomniane wyżej szukanie w poszczególnych państwach szerokiego zrozumienia dla restrykcji szalenie ograniczających wolność obywatelską w zachowaniu osób i grup społecznych oraz w prowadzeniu działalności gospodarczej w konfrontacji z przewidywanymi pozytywnymi konsekwencjami zastosowanych środków zmniejszających rozmiary epidemii. Zamykanie granic jest tu czytelnym przykładem dylematów tego typu. Zamknięte granice są zaś symptomem jeszcze jednego istotnego problemu wywołującego bardzo poważną refleksję. Nie sposób bowiem nie zadać sobie pytania o znaczenie obecnej sytuacji dla współpracy międzynarodowej i procesów globalizacyjnych w ogólności, a spójności Unii Europejskiej w szczególności. (…)

 

(…) Zmagania z epidemią, jakie prowadzimy, opierają się na dwóch kruchych filarach – są nimi fałszywe analogie oraz pobożne życzenia. Jedyny pewnik, jaki mamy, to konieczność powszechnej kwarantanny. Ale ogólnonarodowe siedzenie w domach może nie wystarczyć, by wyjść cało z opresji. Dlatego skutecznym rozwiązanie wydaje się szybkie przejście na tryb gospodarki wojennej.

Co do pobożnych życzeń, to policzmy je sobie. Największe z nich mówi, iż epidemia za miesiąc lub dwa sama wygaśnie, a potem koronawirus z Wuhan da nam raz na zawsze spokój. A co jeśli w Polsce ogniska epidemii wygasną jedynie okresowo i będą stale pojawiać się nowe? Tak przez następne miesiące, a nawet lata.

Drugie życzenie zakłada, że lada miesiąc naukowcy opracują skuteczne leki oraz szczepionkę. Tymczasem może zająć im to całe lata. Łudzimy się też, iż wirus stanie się mniej zjadliwy, albo czekamy, żeby COVID-19 przechorowała większość populacji, bo wówczas nabierze ona zbiorowej odporności. Tymczasem nadal brak twardych dowodów, że owa odporność jest nieuchronna. Ostatnie doniesienia z Chin mówią o odkrywaniu ponownej obecności wirusa u osób, które uznano wcześniej za całkowicie wyleczone. Reasumując – zagrożenie, że wyżej wymienione pobożne życzenia pozostaną w sferze jedynie życzeń przez kolejne miesiące (oby nie lata) jest bardzo realne. (…)

 

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się do naszego newslettera i dowiaduj się pierwszy o nadchodzących wydarzeniach!

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.