20 lipca 1944 r. miał miejsce nieudany zamach stanu, mający na celu m.in. zabicie Adolfa Hitlera. Przeprowadzlili go oficerowie Wehrmachtu pod przywództwem pułkownika Clausa von Stauffenberga. Co roku, w rocznicę tego wydarzenia, w Berlinie organizowane są obchody mające upamiętnić członków niemieckiego ruchu oporu przeciwko nazistowskiemu reżimowi w III Rzeszy.
W uroczystościach, na zaproszenie organizatorów, udział wzięli przedstawiciele Fundacji "Krzyżowa" dla Porozumienia Europejskiego: Dominik Kretschmann - kierownik Miejsca Pamięci oraz Zuzanna Kornet - koordynatorka projektów Miejsca Pamięci.
20 lipca, w 74. rocznicę zamachu na Adolfa Hitlera, w Tagesspiegel ukazało się "Przesłanie dla Zjednoczonej Europy/Eine Botschaft für ein vereintes Europa", którego autorami jest 400 krewnych członków niemieckiej opozycji antyhitlerowskiej.
Apel został przetłumaczony przez prof. Krzysztofa Ruchniewicza i w wersji polskiej można przeczytać go na blogu autora: http://krzysztofruchniewicz.eu/przeslanie-400-dla-zjednoczonej-europy/. Przesłanie w oryginale dostępne jest na stronie: https://www.tagesspiegel.de/…/20-juli-1944-20…/22820982.html
W rocznicę wydarzeń sprzed 74. lat przypominamy artykuł dr. Tomasza Skoniecznego z Akademii Europejskiej Fundacji "Krzyżowa" - "Rocznica zamachu na Hitlera, czyli o nieprzystawalności pamięci". Tekst ukazał się 20 lipca 2017 r. na portalu wiez.com.pl.
20 lipca Niemcy obchodzą państwowe uroczystości upamiętniające nieudany zamach na Hitlera z 1944 r. Przechodzą one w Polsce bez większego echa, ukazując tym samym dwie zasadnicze kwestie, które wiele mówią nie tylko o relacjach polsko-niemieckich, ale również o istocie rytuałów pamięci.
Po pierwsze, po raz kolejny okazuje się, że płk Claus von Stauffenberg, jak i pozostali przywódcy wojskowej opozycji antyhitlerowskiej, nie są i – zapewne – nie będą postrzegani w Polsce jako bohaterowie. I słusznie.
Po drugie zaś, że niemiecka pamięć o zamachu na Hitlera jest wielowarstwową narracją, która nie tyle rodzi w Polsce (co najmniej) ambiwalentne uczucia, ile wskazuje, iż rytuały pamięci danego narodu są zwykle słabo czytelne poza jego granicami. (...)
(...) Doskonałym przykładem (...) jest przemówienie, jakie 20 lipca 2012 r. na dziedzińcu Bendlerblock wygłosił Janusz Reiter, były ambasador w Berlinie. Przemówienie to odbiło się szerokim echem w niemieckich mediach. Reiter już na wstępie podkreślił potrzebę rozmowy o nieprzystawalności polskiej i niemieckiej pamięci o przeszłości: „(…) dlaczego – jak wielu w Polsce – mam z tym [niemieckim ruchem oporu] problem? Najprostsza i najuczciwsza odpowiedź brzmi: ponieważ wielu, może nawet większość działaczy niemieckiego ruchu oporu miała problem z Polską”.
Różnice w polskiej i niemieckiej pamięci o przeszłości będą i, zważywszy na dzielące nas doświadczenie, być muszą. Każdy naród ma nie tylko prawo, ale też obowiązek wobec swoich obecnych i przyszłych obywateli, aby odwoływać się do pozytywnych elementów przeszłości, nie przemilczając tego, co było negatywne. Jeżeli zaś chcemy tworzyć wspólną przyszłość, musimy nauczyć się o niej dyskutować w sposób, który w swej treści nie będzie fałszował historii, ale z zachowaniem formy, która nie będzie odzierała partnera z godności.
Tekst w całości dostępny jest na portalu: http://wiez.com.pl/2017/07/20/rocznica-zamachu-na-hitlera-czyli-o-nieprzystawalnosci-pamieci/